Pomiń nawigację

28 października 2024

Zostań władcą umysłów (poradnik ilustrowany)

Udostępnij

To takie oczywiste, a wciąż tak dla wielu zaskakujące: najwybitniejszy nawet ekspert w swojej dziedzinie niekoniecznie będzie wybitnym edukatorem, bo oprócz wiedzy w której się specjalizuje musi dysponować też umiejętnością skutecznego uczenia. Kto wie jak to robić, kto rozumie, jak działają głowy uczniów, słuchaczy, kursantów, z sukcesem przekaże im nawet najbardziej trudne, złożone kwestie.

Zrozumieć rozum

Przepis na edukacyjną porażkę? Proszę bardzo: przewidziane podczas zajęć treści staraj się prezentować możliwie najbardziej monotonnym głosem. To, co zawiłe przekaż zawile. Rozważ, czy nie warto słuchaczom po prostu czytać na głos podręcznika. Każdorazowo staraj się też wtłoczyć w ich głowy jak najwięcej nowych informacji. Masz gwarancję, że salę szkoleniową opuści – z pustymi głowami - grono wynudzonych uczestników kursu, szkolenia, wykładu.

Niemiecki neurobiolog Manfred Spitzer powiedział kiedyś, że mózg ucznia to miejsce pracy nauczyciela. Można założyć, że edukator z powyższego przypadku nigdy się nawet nie zapuszczał w okolice zakładu pracy. Tymczasem, dzięki badaniom, są to rejony coraz lepiej rozpoznane. Współczesna nauka coraz efektywniej pomaga branży usług rozwojowych, czy nawet szerzej: edukacji. Dzięki neurodydaktyce lepiej niż kiedykolwiek wcześniej rozumiemy mechanizmy związane z przyswajaniem wiedzy; wiemy, jak pracują mózgi osób szkolących się. Wyposażeni w odpowiednie kompetencje edukatorzy potrafią skutecznie dotrzeć do umysłów odbiorców. Znają metody, dzięki którym w najbardziej efektywny sposób przekażą im treści szkoleniowe i mają pewność, że wpadną one tam, gdzie powinny: do pamięci długotrwałej. O tym, jak dostosować treści nauczania do różnych możliwości poznawczych osób uczących się, dlaczego uczestnicy zajęć czasem zapamiętują wszystko, czasem wychodzą z pustymi głowami wyjaśniał podczas niedawnej konferencji BUR pt. „Całkiem nowa bajka sektora usług rozwojowych #neurodydaktyka #wirtualnarzeczywistość #sztucznainteligencja” neurodydaktyk, nauczyciel, szkoleniowiec i wykładowca akademicki Robert Bielecki.

Ciekawość to pierwszy stopień do sukcesu

Według Bieleckiego pierwszy z wielu czynników decydujących o edukacyjnym sukcesie jest, przynajmniej z pozoru, całkiem prosty: żeby szkolenie było skuteczne, musi być ciekawe. To właśnie wtedy najwięcej wiedzy trafi do głów odbiorców. Za tę zależność odpowiedzialna jest niewielka struktura mózgu położona w płacie skroniowym: hipokamp. - On odpowiada za uczenie się, rozumienie znaczenia słów, zasad współżycia społecznego, za formowanie nowych wspomnień. Dla nas ważne jest zaś to, że hipokamp reaguje najmocniej na sytuacje, które są dla człowieka, dla mózgu nowe, zaskakujące, ciekawe, ważne i pożyteczne. Jeżeli potrafimy zorganizować szkolenie, które uwzględni te czynniki, jego efekty będą dla umysłu odbiorców mocniejsze, zaś informacje zostaną w głowie na dłużej – mówi. Jak podkreśla, to mózg musi subiektywnie uznać, że zajęcia edukacyjne, w których uczestniczy jego właściciel są ważne i przydatne. – Jako szkoleniowcy nie jesteśmy raczej w stanie przekonać kogokolwiek: to szkolenie jest dla ciebie bardzo ważne! Jest ciekawe! Jeśli jednak w ramach usługi rozwojowej zorganizujemy optymalne do nauczania środowisko, zaproponujemy odpowiedni sposób przekazywania treści, być może w głowach odbiorców narodzi się taka właśnie myśl. I wtedy, to nam mówi neurobiologia, neurodydaktyka, mózg będzie łatwiej, chętniej przyswajać dostarczane mu informacje – wyjaśnia Robert Bielecki. Właśnie dlatego edukator nie może przyjść na zajęcia wyłącznie po to, by beznamiętnie wyrecytować informacje, które ma do przekazania, nie troszcząc się o atrakcyjność przekazu. Z góry wiadomo, że efekty szkoleniowe takiego spotkania będą mizerne.

 Wszyscy jesteśmy neuroróżnorodni

Robert Bielecki zauważa, że bez wiedzy na temat neuronauki, neurodydaktyki, neuroedukacji trudno jest dziś myśleć o nowoczesnym prowadzeniu usług rozwojowych. Podkreśla też, jak ważne jest zrozumienie i uwzględnienie w programach proponowanych kursów czy szkoleń, że każdy odbiorca usługi rozwojowej jest inny, jest neuroróżnorodny; ma inne możliwości poznawcze, nieco inaczej przyswaja sobie wiedzę, ma też inne możliwości skupienia się na przekazywanym podczas zajęć temacie. - Wszyscy jesteśmy neuroróżnorodni. Właśnie dlatego tak ważne jest poznanie uczestników usługi rozwojowej jeszcze przed jej rozpoczęciem – mówi. Pozyskana wiedza pozwoli odpowiednio zaplanować usługę rozwojową, z uwzględnieniem mocnych stron każdego z jej uczestników. - Trzeba uwzględnić ich potrzeby sensoryczne, w odpowiedni sposób dostosować materiały, zadbać o feedback. Musimy mieć informację zwrotną, żeby móc na bieżąco, już w trakcie szkolenia, reagować na potrzeby odbiorców, ale także w przyszłości doskonalić proponowane usługi rozwojowe – mówi ekspert. Robert Bielecki podkreśla, że odpowiednie przygotowanie wszystkich elementów usługi szkoleniowej będzie wspierać proces edukacyjny, podczas gdy brak przygotowania da efekt odwrotny – utrudni go. A edukator może polec już na starcie, na najistotniejszym elemencie: zrozumieniu procesów, które decydują o tym, że uczestnicy zajęć skutecznie i trwale przyswajają sobie przekazywane podczas zajęć informacje.

Od pamięci roboczej, do pamięci długotrwałej

Bielecki wskazuje, że podstawowym błędem jest traktowanie pamięci odbiorców usługi rozwojowej jako magazynu, do którego można po prostu wepchnąć kolejne porcje wiadomości. Przed zapisem konkretnej porcji wiedzy w pamięci długotrwałej mózg chroni szereg barier – rozpoznanych już przez naukę. Usługi rozwojowe mogą sprzyjać pomyślnemu przeprowadzeniu procesów zachodzących w głowach odbiorców, mogą też torpedować cały proces.

Pierwszą rzeczą, na którą musi zwracać uwagę prowadzący szkolenie jest to, że umysł kursanta, by chłonąć wiedzę z zajęć, musi być nastawiony na przyjmowanie danych z konkretnego źródła. Najlepiej, gdy będzie to właśnie edukator objaśniający nowe zagadnienie. Robert Bielecki przypomina, że utrzymać uwagę słuchacza nie jest wcale tak łatwo – bo tak działają nasze mózgi. Im mniej angażujący jest proces szkoleniowy, im nudniejsze są zajęcia, tym większa jest szansa, że uwaga odbiorców będzie skupiona na tematach i obszarach oddalonych od przedstawianego na zajęciach zagadnienia.

By skutecznie przekazywać wiedzę, warto wiedzieć, co się dzieje z informacjami, które trafiają do głów uczestników kursu, szkolenia. Za ich przetworzenie odpowiada pamięć robocza. – Ona jest bardzo płynna, bardzo ulotna. Ma przy tym dużo zadań. Musi przerabiać bodźce, które spływają z zewnątrz. Jednocześnie musi czerpać dane z pamięci długotrwałej, żeby to, co widzimy, w czym uczestniczymy, miało dla nas sens, żebyśmy to rozumieli – mówi Robert Bielecki. Pamięć robocza ma też ograniczoną pojemność. Bielecki mówi, że kiedyś szacowano ją na około 7 jednostek informacyjnych, nowsze badania pokazują, że będą to raczej 4 jednostki, czasem dwie więcej lub mniej. O tym ograniczeniu szkoleniowiec musi wiedzieć i uwzględniać je w trakcie swoich zajęć. Jeśli zaś zacznie przeładowywać głowy odbiorców nowymi treściami, będzie podawać zbyt dużą ilość nowych danych na raz – jego edukacyjne starania zakończą się fiaskiem. Pamięć robocza uczestników szkolenia nie będzie w stanie przerobić ogromu przekazanych informacji, w efekcie w ich głowach nie zostanie z zajęć nic.

Osoba prowadząca zajęcia nie może też zapominać, że jej umysł pracuje w inny sposób, niż głowy słuchaczy. Robert Bielecki mówi, że edukator, przywołując w swoim umyśle dobrze sobie znane treści, dane, korzysta przede wszystkim z pamięci długotrwałej. – Wszystkie informacje do przekazania ma opracowane, przemyślane, wielokrotnie przećwiczone i zapewne wielokrotnie przekazane już wcześniej, więc ta wiedza, jego umiejętności są już mocno osadzone w pamięci długotrwałej. Jego pamięć robocza nie musi się mocno angażować w to, żeby korzystać z wiedzy - mówi. Tymczasem uczestnik szkolenia właśnie pracuje nad wytworzeniem pamięci długotrwałej i intensywnie korzysta z pamięci roboczej. Trzeba pozwolić jej pracować – a ona w swoim tempie, o czym było powyżej, przetwarzać będzie otrzymywane informacje.

Robert Bielecki podkreśla, że tworzenie pamięci długotrwałej to skomplikowany proces odbywający się z udziałem ulotnej, niestabilnej pamięci roboczej. Jak przy tylu warunkach, przy tak labilnej pamięci roboczej komukolwiek udaje się trwale przyswoić jakiekolwiek nowe informacje? Robert Bielecki zdradza, że jest to zasługa korzystania przez pamięć krótkotrwałą z zasobów pamięci długotrwałej; z tego, co już znamy i co wiemy. Dla szkoleniowców jest to kolejna bardzo ważna wskazówka: zaznajamiając odbiorców z nieznanymi im zagadnieniami, muszą łączyć nowe elementy z tym, co odbiorcy już znają. - Gdy brakuje znajomego punktu odniesienia, mózg nie potrafi nowej wiedzy gdzieś sobie przypiąć, zrozumieć, poukładać – wyjaśnia ekspert.

By mózg zagrał jak orkiestra

Wiemy już, jak nową informację wprowadzić do głowy uczestnika szkolenia, jak sprawić, by została ona w umyśle przetworzona i przyjęta. Nadal jednak cały proces przyswajania nowej informacji nie jest ukończony. Potrzebna jest jeszcze konsolidacja pamięci: utrwalanie informacji, przenoszenie jej z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. - Neuropsycholog Donald Hebb ujął ten proces następująco: „neurons that fire together wire together”, czyli neurony, które razem się „odpalają”, wiążą się silniejszymi połączeniami. Uczestnik naszego szkolenia powinien mieć jak najwięcej okazji do aktywizacji sieci neuronów. Osoba prowadząca zajęcia musi więc nieustannie krążyć wokół tej nowej porcji wiedzy, ciągle do niej nawiązywać, dokładać nową rzecz i znowu nawiązywać. Wtedy jest szansa, że efekty szkolenia będą takie, jak chcemy – mówi Robert Bielecki.

Zwieńczeniem całego procesu, swoistym momentem próby jest wydobywanie konkretnej porcji wiedzy z pamięci – gdy jest ona potrzebna i wprowadzanie jej do świadomości. Można to porównać do poszukiwania w zasobach komputera konkretnego pliku tekstowego, by otworzyć go na ekranie. Wyjaśniając proces pobierania informacji z magazynu pamięci długotrwałej i uświadamiania jej sobie Robert Bielecki przywołuje mniej może oczywiste porównanie mózgu: do orkiestry, w której neurony „współpracują, by stworzyć symfonię, którą nazywamy myślą”. - Realizując kursy, szkolenia róbmy to tak, aby symfonia w mózgach naszych odbiorców brzmiała bardzo mocno. Im częściej tę symfonię będą odtwarzać, tym silniejsza sieć połączeń stworzy się w ich mózgu i efekty naszego szkolenia będą lepsze – podkreśla ekspert.Każde kolejne zajęcia edukacyjne, każda nowa grupa uczestników szkolenia to kolejne, trudne zadanie dla szkoleniowca. Musi wiedzieć, jak poprowadzić zajęcia w atrakcyjny (dla mózgu!) sposób. Musi wiedzieć do kogo mówi, z jak neuroróżnorodnymi osobami ma do czynienia. I wreszcie musi dysponować wiedzą, w jaki sposób, trochę jak prestidigitator, trochę jak dyrygent wielu orkiestr jednocześnie, wprawić w ruch umysły odbiorców. Zachęcić je do aktywnej, efektywnej współpracy. Nie są to proste zadania, jednak taki „władca umysłów” to prawdziwy skarb dla każdej instytucji, każdej firmy upowszechniającej wiedzę. I najpewniej także najbardziej pożądany przez słuchaczy, bo i najbardziej skuteczny edukator.

Nagranie wykładu pana Roberta Bieleckiego z konferencji BUR można obejrzeć tutaj